Hanna Śleszyńska

Rozmowa z Hanną Śleszyńską, wokalistką, aktorką teatralną, filmową i kabaretową

Jakie były Pani początki w zawodzie? Ciężko było znaleźć pracę od razu po studiach?

W grudniu zagraliśmy w przedstawieniu dyplomowym i zaraz wybuchł stan wojenny, co było przekreśleniem naszych marzeń, bo jak mamy startować w zawodzie, skoro jest taki paraliż wszystkiego. Nikt nie myślał o tym, żeby młodych ludzi angażować, były poważniejsze sprawy. Mieliśmy bardzo trudny start. Ja trafiłam do Teatru Komedia, byłam tam 7 lat i widocznie tak miało być, że miałam dostać się pod skrzydła Olgi Lipińskiej, za co jestem wdzięczna losowi i pani Oldze. Po kilku latach zaproponowała mi udział w kabarecie telewizyjnym, i to było kolejne spełnienie moich marzeń. W kabarecie czułam się po prostu jak ryba w wodzie. Piosenki, scenki, ciągłe przebieranie się – to mój żywioł. Raz byłam kloszardką, raz rokokową damą, chłopką czy nawet Zygmuntem Augustem z brodą. Do tego zwariowane poczucie humoru, okraszone czasem poezją K.I. Gałczyńskiego. Ja już na trzecim roku studiów zrozumiałam, że lepiej czuję się w materiale komediowym.

A jakby miała Pani porównać, to łatwiej było aktorowi wybić się w tych wcześniejszych latach czy dzisiaj?

Trudno jest dzisiaj. Mój syn skończył szkołę teatralną kilka lat temu. Widzę jego i jego kolegów, wszyscy biegają po castingach, ciągle wysyłają nagrania fragmentów roli. Nie mają etatu, to jest największa różnica. My mieliśmy zawsze zakotwiczenie w jakimś teatrze. Kogoś, kto opiekował się nami, jakiegoś dyrektora. Kogoś, kto dbał o nasz rozwój artystyczny i pilnował tego. Teraz właściwie człowiek jest zupełnie wrzucony na głęboką wodę, musisz ratować się sam. Fakt, że oni są zupełnie inni. Są teraz przyzwyczajeni do tego, że muszą o siebie walczyć, zabiegać, że muszą być odważni, muszą się proponować i pokazywać. Robią różne rzeczy w mediach społecznościowych, żeby samemu się wypromować. Nie czekają, aż ktoś ich odkryje. My siedzieliśmy trochę w kącie z nadzieją, że może ktoś właśnie mnie zobaczy, coś mi zaproponuje. Teraz trzeba zrobić coś samemu.

(…)

Więcej w czasopiśmie „Świat Elit” nr 4/2022

Rozmawiała Paulina Dzierbicka
Fot. Marlena Bielińska

Magazyn „Świat Elit” w wersji elektronicznej (PDF) kupisz TUTAJ