Michał Bajor

Na mojej najnowszej płycie będzie sporo niespodzianek. Pięć piosenek jest z moją muzyką, a aż trzy z moimi tekstami – zdradza nam kulisy najnowszej płyty „No, a ja?” Michał Bajor, aktor, legenda polskiej piosenki aktorskiej. – Czeka mnie emocjonujący czas i ciekawość, jak ta praca zostanie przyjęta przez publiczność i krytyków – dodaje.

Freddie Mercury powiedział kiedyś, że nie chce być gwiazdą rocka, on stanie się legendą. I stało się: tak jest, jak chciał. Czego wymagać można od legendy w dobie co sekundę wzlatujących skowronków z tik-toków i innych influencerskich platform, kiedy bycie na topie oznacza jedynie czas, kiedy osiągnie się milion wejść, a potem ludzie zapominają?

Każdy czas ma swoją iluminację na miarę techniki, oczekiwań publiczności, zmieniającej się mody, również i tej muzyczno-literackiej. Nie mam z tym problemu, obserwując otaczający mnie świat z perspektywy starszego pana. Żadne żale czy gorzkie myśli typu fajnie byłoby teraz tworzyć albo mieć setki tysięcy wejść na Instagramie czy Facebooku. Albo że za moich czasów to było lepiej. Nie, po prostu było inaczej. I już.

Przypomnijmy zatem, jak to się stało, że Michał wszedł na scenę i tak trwa. Ale nie jest to trwanie bezużyteczne, Bajor ciągle pracuje, ciągle jest świeży, nowy, zaskakujący. A jednak wszyscy wiedzą, że to właśnie on. Przy każdej kolejnej płycie spodziewamy się czegoś nowego, ale też rozpoznawalnego.

Właśnie dzięki tej niezależności pod każdym względem, współpracy z najlepszymi twórcami i – co bardzo ważne – posiadając tak kapitalną publiczność, pozwalam sobie na ciągłą kontynuację, nie muszę i nie zamierzam z nikim się ścigać, a tym bardziej udawać, że jestem trendy. A zapełnione od dziesięcioleci opery, filharmonie, teatry i domy kultury również wspierają mnie w tym nieszukaniu czegokolwiek na siłę. To bardzo pomaga mi w pracy, w nowych projektach i w życiu.

Czy „wtapianie się” w klimat czasu, czyli bycie na platformach społecznościowych, to tylko konieczność czy jednak jest w tym trochę fajności? Jedynie dla promocji czy też nieco dla frajdy życia?

W moim przypadku po połowie. Jest to czasami przyjemne, ale bywa też koniecznością. Skoro zacząłem się w to „bawić”, nie mogę rozczarować obserwujących czy piszących np. nagłymi tygodniowymi zniknięciami…

(…)

Więcej w czasopiśmie „Świat Elit” nr 4/2022

Rozmawiał Janusz Maciejowski
Fot. Zija i Pióro

Magazyn „Świat Elit” w wersji elektronicznej (PDF) kupisz TUTAJ