Z uwagi na całokształt obrazu epidemicznego na świecie nie jesteśmy w stanie uniknąć tzw. IV fali epidemicznej, związanej z COVID-19 – mówi w rozmowie dla naszego magazynu dr Bartosz Fiałek, reumatolog i przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, popularyzator wiedzy medycznej o Covid-19. Ale też z nadzieją dodaje, że powrót do normalności dzięki fantastycznej pracy naukowców, zależy tylko od nas.
Panie doktorze, co już wiemy o Covid-19: jakie są jego odmiany, mutacje, z czym mamy do czynienia w tej chwili?
COVID-19 jest chorobą, którą wywołuje nowy koronawirus – SARS-CoV-2. Znamy objawy tej choroby, które dotyczą wielu układów, wiemy, że może powodować długotrwałe utrzymywanie się dolegliwości, co nazywamy long-COVID. Jest to choroba potencjalnie śmiertelna, szczególnie dla osób immunoniekompetentnych oraz starszych i schorowanych. Z uwagi na szerokie rozpowszechnienie wirusa w jego materiale genetycznym dokonało się wiele skokowych zmian, czyli mutacji. Nagromadzenie korzystnych dla wirusa mutacji sprawiło, że powstały warianty, które mogą być lepiej rozprzestrzeniające się, powodować cięższy przebieg choroby albo uciekać spod odpowiedzi immunologicznej. Ostatnia, III fala epidemiczna Polsce, była spowodowana właśnie jednym z takich wariantów, który został po raz pierwszy wykryty w Wielkiej Brytanii w połowie 2020 roku, a następnie nazwany pierwszą literą greckiego alfabetu – ALFA (B.1.1.7). Obecnie najbardziej zakaźną, czyli najlepiej rozprzestrzeniającą się linią rozwojową wirusa, jest wariant DELTA (B.1.617.2), po raz pierwszy wykryty w III kwartale 2020 roku w Indiach. To właśnie ta forma może wywołać w Polsce kolejną falę epidemiczną, związaną z COVID-19.
Jaka jest obecnie sytuacja globalnej walki z epidemią?
W ujęciu globalnym nie mamy powodów do dumy. W odniesieniu do zasady: nikt nie jest bezpieczny, dopóki wszyscy nie są bezpieczni, mamy problem. Afryka, kontynent zamieszkiwany przez ok. 1,2 mld ludności, zaszczepiony w pełni przeciw COVID-19 jest jedynie w ok. 1,5 proc. To sprawia, że wielkopowierzchniowe i zaludnione tereny mogą być emitentem kolejnych wariantów nowego koronawirusa, co może zagrażać innym miejscom na świecie. Mamy oczywiście państwa, gdzie odsetek wyszczepienia populacyjnego jest wysoki (Izrael, Wielka Brytania, Irlandia), co przekłada się na jednoznaczne statystyki – znakomita większość trafiających do szpitali i umierających z powodu COVID-19 pacjentów to osoby niezaszczepione. Najistotniejsze jest teraz większe tempo szczepień w krajach z powszechnym dostępem do szczepień przeciw COVID-19 i przekazywanie dawek szczepionek do krajów rozwijających się, aby ograniczyć w nich liczbę przypadków i możliwości powstawania groźnych wariantów SARS-Cov-2.
Jaka jest strategia walki z epidemią w kraju? Na jakim etapie jesteśmy?
Odkąd, jak się wydaje, dość dobrze poznaliśmy COVID-19, wiemy, w jaki sposób skutecznie zapobiegać zachorowaniom. Na tę chwilę mamy dwa obszary, które nam w tym pomagają: interwencje farmakologiczne i niefarmaceutyczne. Do pierwszych zaliczamy, jak sama nazwa wskazuje, szczepienia ochronne przeciw COVID-19. Są to leki skuteczne i bezpieczne, które zakończyły III fazę badań klinicznych i zostały dopuszczone przez regulatorów lekowych do obrotu – mowa oczywiście o dostępnych na rynku preparatach. Dzięki ich przyjęciu stymulujemy nasz układ immunologiczny do produkcji przeciwciał i do reaktywacji komórek, które łącznie generują powstanie odpowiedzi odpornościowej, chroniącej nas przed infekcją SARS-CoV-2, objawowym, ciężkim, krytycznym przebiegiem COVID-19, hospitalizacją czy zgonem. Oczywiście każdy preparat w innym stopniu, w kontekście każdego z tych zjawisk. Drugą grupę stanowią: prawidłowe noszenie maseczek ochronnych, utrzymywanie dystansu społecznego, częste mycie rąk, odpowiednie wentylowanie pomieszczeń zamkniętych, unikanie skupisk ludzkich, testowanie osób podejrzanych o zakażenie oraz poddawanie ich nadzorowi epidemiologicznemu.
W mojej ocenie nie zdajemy egzaminu ani z odpowiedniego zainteresowania szczepieniami ochronnymi przeciw COVID-19, ani z respektowania zasad sanitarno-epidemiologicznych, co może mieć odbicie w wymiarze tragedii związanej z nadchodzącą do Polski IV falą epidemiczną.
Zdania na temat szczepień są podzielone. Co powinniśmy wiedzieć o szczepionkach? Na ile są skuteczne? Zdarzają się zachorowania pomimo szczepień – co na ten temat mówią wirusolodzy?
W grupie osób bezpośrednio związanych z nauką zdania co do skuteczności i bezpieczeństwa szczepień przeciw COVID-19 nie są podzielone. Pozostają jednak niektóre grupy osób, które pomimo wiedzy naukowej i medycznej, nie wiem, z jakich pobudek, zdecydowały się na negowanie zasadności kontynuacji 225-letniej tradycji szczepień ochronnych. O szczepionkach przeciw COVID-19 powinniśmy wiedzieć to, że są skuteczne i bezpieczne, przeszły wszystkie potrzebne do rejestracji etapy badań klinicznych, a dokumenty z tych procedur zostały pozytywnie rozpatrzone przez regulatorów, takich jak Agencja ds. Żywności i Leków (FDA), Europejska Agencja Leków (EMA) czy MHRA (UK). Zachorowania w przypadku zaszczepienia się przeciw COVID-19 nazywamy breakthrough infections. Dzieje się tak dlatego, że szczepionki, co jest zrozumiałe od ponad 200 lat, nie chronią nas w 100 proc. przed chorobą. Szczepionki przeciw COVID-19 nie są perfekcyjne w kontekście transmisji nowego koronawirusa czy też objawowego COVID-19, jednak niemal idealnie chronią przed ciężkimi zjawiskami z nim związanymi, takimi jak hospitalizacja bądź zgon. Szczepimy się w głównej mierze po to, aby nie trafić do szpitala ani nie umrzeć. Łagodny przebieg wirusowej choroby w końcu nikogo nie przeraża.
Co z ludźmi, którzy ze względu na przeciwwskazania medyczne nie będą mogli być zaszczepieni?
Bezwzględne przeciwwskazania do szczepień przeciw COVID-19, czyli takie, które eliminują nas z przyjęcia leku, są niezmiernie rzadkie. Dotyczy to przypadków wystąpienia ciężkiej reakcji alergicznej po przyjęciu pierwszej dawki preparatu lub wcześniej potwierdzonego uczulenia na składniki szczepionki, z których najbardziej alergenny jest glikol polietylenowy (PEG) i polisorbat 80. To maksymalnie kilka procent populacji może być skutecznie chronione przez resztę osób, które mogą i powinny się zaszczepić, aby chronić siebie, swoich bliskich i tych właśnie ludzi, którzy nie mogą przyjąć szczepionki. Do czasu adekwatnej kontroli przebiegu pandemii COVID-19 osoby wykluczone ze szczepienia ze względów zdrowotnych powinny rozsądnie respektować zasady sanitarno-epidemiologiczne.
Czy istnieje scenariusz powrotu do normalności, czy musimy przygotować się na IV falę, kolejny lockdown i przyzwyczajanie się do życia w dystopijnym świecie?
Powrót do normalności dzięki fantastycznej pracy naukowców zależy tylko od nas. Im szybciej osiągniemy wystarczający odsetek wszczepionej populacji, tym szybciej COVID-19 przestanie być chorobą wpływającą na nasze bezpieczeństwo, zarówno zdrowotne, jak i ekonomiczne, gospodarcze czy społeczne. Z uwagi na całokształt obrazu epidemicznego na świecie nie jesteśmy w stanie uniknąć IV fali. Wydaje się, na co wskazują badania z innych państw mierzących się z falą epidemiczną, wywołaną wariantem DELTA nowego koronawirusa, że w największym stopniu COVID-19 dotykać będzie osób niezaszczepionych. Niewykluczone, że skoro zaszczepionych w pełni jest niespełna 50 proc. Polek i Polaków, to będzie trzeba wdrożyć ponowny lockdown w celu leczenia skrajnej niewydolności systemu opieki zdrowotnej. Mam jednak nadzieję, że zdrowy rozsądek i odpowiedzialność zwyciężą – znacznie wzrośnie zainteresowanie szczepieniami, a przy okazji będziemy powszechnie respektować zasady sanitarno-epidemiologiczne, dzięki czemu zredukujemy poziom transmisji nowego koronawirusa.
Rozmawiał Janusz Maciejowski
Fot. Archiwum własne Bartosza Fiałka