Rozmowa z Andrzejem Gawronem, posłem PiS
Panie Pośle, czy nadal zajmuje się Pan karaluchami, które zaatakowały Lubliniec? Proszę opowiedzieć, co się stało i czy udało zaradzić się ich pladze.
To medialna sprawa z ostatnich tygodni. Zajęły się nią dwie ogólnopolskie telewizje i wygląda ona naprawdę źle. Martwi mnie, że ucierpi wizerunek naszego miasta, a jeszcze bardziej martwią mnie warunki, w jakich przyszło żyć mieszkańcom socjalnego bloku, zaatakowanego przez karaczany. Niestety, sprawa powiązana jest z firmami odpadowymi, funkcjonującymi w lublinieckiej „strefie ekonomicznej”. To nie jest tylko problem Lublińca. Takie firmy generują różnego rodzaju uciążliwości w swoim otoczeniu. Nasze prawo w zakresie ochrony środowiska, choć ciągle ulepszane, nie jest idealne, a instytucje powołane do jego egzekwowania nie zawsze działają skutecznie. To również duże wyzwanie dla władz samorządowych, które są lokalnie odpowiedzialne za stan naturalnego środowiska, w którym przyszło żyć mieszkańcom.
Jeżeli chodzi o ten konkretny przypadek, burmistrz miasta zadeklarował systematyczne dezynsekcje terenu i zaproponował przeniesienie narażonych na plagę lokatorów do innego budynku. Moim zdaniem są to jednak działania doraźne. Należy zidentyfikować źródło problemu, ponieważ cierpią nie tylko ludzie – kwestia dotyczy również firm innych branż, funkcjonujących w okolicy „strefy”. Jako poseł ziemi lublinieckiej podjąłem działania, aby ten problem został skutecznie rozwiązany. Nie może być tak, że osoba paląca na swojej działce gałęzie czy liście jest szybko i skutecznie karana, a firma o wielomilionowych obrotach bezkarnie generuje uciążliwości dla mieszkańców i środowiska. Nie może być tak, że w budżecie miasta znajdują się wielomilionowe kwoty na nie zawsze pierwszoplanowe inwestycje, a brakuje środków na utrzymanie podstawowych zasad sanitarnych w podlegających miastu mieszkaniach komunalnych. Odpadów jest coraz więcej – to problem, z którym musimy się wszyscy zmierzyć i znaleźć skuteczne rozwiązania.
Gorącym tematem są ostatnio w Polsce uchodźcy. Przyjęliśmy tych z Afganistanu, a co z tymi na granicy polsko-białoruskiej? Jakie jest Pana zdanie: na ile możemy im pomóc? Uważa Pan, że konieczny był stan wyjątkowy?
Ograniczony w czasie stan wyjątkowy był konieczny, chociażby z uwagi na potwierdzone informacje, że napływ osób chcących nielegalnie przekroczyć naszą wschodnią granicę to dobrze zorganizowania akcja. Nie bez znaczenia było tu również nieodpowiedzialne zachowanie niektórych przedstawicieli opozycji. Dobrze strzeżona granica naszego kraju to sprawa, która powinna pozostać poza bieżącym sporem politycznym, bo stanowi jeden z fundamentów naszej państwowości. Wszyscy widzimy, co dzieje się na Białorusi i w Rosji, musimy odpowiednio do tej sytuacji reagować. Przyjęliśmy ograniczoną liczbę uchodźców z Afganistanu – w tym przypadku chodziło o bezpośrednie zagrożenie życia. Osoby koczujące w pobliżu naszej granicy po białoruskiej stronie to imigranci ekonomiczni. Jako Polska, czy szerzej jako UE, nie możemy dopuścić na naszym terenie do niekontrolowanego strumienia emigracji. Zagrażałoby to naszemu bezpieczeństwu, również ekonomicznemu i demograficznemu. Czy powinniśmy odmawiać pomocy? Nie! Tylko ta pomoc powinna być skierowana w miejsca, z których odbywa się emigracja ekonomiczna. Organizujmy pomoc humanitarną, wspierajmy organizacje, które się nią zajmują, a co najważniejsze – poprawiajmy poziom rozwoju gospodarczego biednych krajów, dając im miejsca pracy, technologie i wspierając edukację.
Wszyscy w Polsce czekają na czwartą falę pandemii, licząc po cichu, że może nie będą potrzebne takie lockdowny jak poprzednio. Jak Pan sądzi, dlaczego Polacy nie chcą się szczepić? Najgorzej w tych statystykach wypada Polska Wschodnia.
Polacy są przekorni i gdy ktoś zbyt nachalnie ich do czegoś przekonuje, zaczynają być podejrzliwi i postępują odwrotnie. Co robić, aby zwiększyć poziom szczepień? Moja recepta to mniej intensywnej propagandy czy loterii, a więcej merytorycznych faktów. Nie jestem wirusologiem, lekarzem czy specjalistą z tej dziedziny i mogę jedynie analizować dostępne fakty, liczby i wyciągać wnioski. Wirusolodzy twierdzą, że szczepionka w dużym stopniu chroni przed hospitalizacją i ciężkim przebyciem COVID-19. Dlatego może lepiej byłoby nie podawać liczby pozytywnych wyników testu, lecz liczbę osób, które w danym dniu trafiły do szpitala z powodu koronawirusa, a w tym liczbę niezaszczepionych? Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że osoby, które trafiły do szpitala w danym dniu bądź zmarły, to w 90 proc. ludzie niezaszczepieni. Takie dane mogłyby przekonać tych, co mają wątpliwości. Docierają do nas ostatnio informacje, że w Wielkiej Brytanii rezygnuje się z wprowadzania certyfikatów covidowych, w Danii zniesiona została we wrześniu większość obostrzeń, a kraj ten niebawem przestanie uważać COVID-19 za chorobę „krytycznie groźną dla społeczeństwa” – są to kraje o wysokim poziomie zaszczepionych obywateli. Moim zdaniem w tym kierunku powinna podążać również Polska: maksymalnie znosić obostrzenia i wracać do normalności.
(…)
Więcej w drukowanym wydaniu czasopisma Świat Elit 3/2021 (144)
Rozmawiała Małgorzata Saliw
Fot. Archiwum prywatne Andrzeja Gawrona
Magazyn „Świat Elit” od nr 1/2022 dostępny jest także w wersji PDF