Od pierwszego przesłuchania utworu „ Jesteś”, czyli pierwszego singla z debiutanckiej płyty „39:54”, którą zespół NoVela wydał pod koniec maja, czułem, że na naszym rodzimym rynku pojawia się coś, czego od kilku lat brakowało. Charakterystyczna, wyrazista muzyka w połączeniu z silnym i emocjonalnym głosem wokalistki brzmiały znajomo, ale jednocześnie oryginalnie. Kolejne single, jak i cała zawartość debiutu potwierdziły, że pojawiła się bardzo ciekawa kapela, której warto z uwagą się przyjrzeć. Poznajmy ich zatem lepiej podczas rozmowy z założycielami zespołu: Dominiką Dmowską (wokalistka, autorka wszystkich tekstów) i Janem Niedzielskim (gitarzysta, główny kompozytor). Skład uzupełniają: basista Bartosz Turkowski, perkusista Dawid Artyszuk i drugi gitarzysta Daniel Szulc.

W maju tego roku wydaliście płytę „39:54”. Zespół istnieje jednak od 2019 roku. Jaka jest geneza grupy i jak wyglądała Wasza aktywność do czasu wydania debiutu?

Jan Niedzielski: Muzyką zajmujemy się już od wielu lat, każdy z nas brał wcześniej udział w przeróżnych projektach z większym lub mniejszym powodzeniem. Najczęściej były to rzeczy bardziej niszowe, alternatywne. Udało nam się jednak w ten sposób zdobyć sporo doświadczenia: studyjnego i koncertowego. Grając w zespołach Dianoya i Votum, pojechaliśmy m.in. na dwie europejskie trasy koncertowe jako support zespołu Riverside. Kiedy w kolejnym projekcie poznaliśmy Dominikę, pojawiła się myśl, aby razem stworzyć zespół i grać taką muzykę, jakiej nie mieliśmy okazji grać nigdy wcześniej.


W największym uproszczeniu można napisać, że Wasza twórczość nawiązuje do światowego pop-rocka z najlepszych dla gatunku lat 80., ale też do melodyjnego rocka, charakterystycznego dla choćby polskiej muzyki pierwszej połowy lat 90. Śmiało czerpiecie też z innych gatunków, np. z funku, a nawet bluesa. Słychać inspiracje, ale nie kopiowanie schematów, bowiem wyróżniają Was ciekawe aranżacyjne rozwiązania.

J.N.: Zawsze powtarzamy, że lata 80. były najlepsze dla muzyki pop, a lata 90. dla rocka. Funk to z kolei tzw. groove, czyli coś, co najczęściej porywa ludzi do tańca, nie pozwala siedzieć w miejscu. Zależało nam jednak na tym, aby materiał brzmiał współcześnie, mimo że inspirowaliśmy się głównie muzyką, która powstała ponad 30 lat temu. Między innymi dlatego chcieliśmy mieć na tej płycie również instrumenty klawiszowe (gościnny udział Piotra Kolanowskiego, który – podobnie jak chórzystka Joanna Pawlik – wspomaga też zespół czasem na koncertach – przyp. M.B). Na naszej debiutanckiej płycie usłyszycie głównie mieszankę popu z rockiem. Natomiast funk pojawia się w co najmniej dwóch piosenkach jako coś, co zawsze było ponadczasowe, jeśli chodzi groove. Sięgamy po różne stylistyki, ale z każdą się utożsamiamy i każda z nich fajnie się uzupełnia. O taki efekt nam chodziło.

Waszym atutem jest także emocjonalny i dobrze prowadzony wokal Dominiki, także autorki tekstów. Wszystkie one napisane są po polsku i traktują głównie o relacjach międzyludzkich. Dlaczego?

Dominika Dmowska: Teksty są po polsku, ponieważ najlepiej pisze się w ojczystym języku. Traktują o relacjach międzyludzkich, ale nie tylko. Chodzi o to, by w tym szalonym biznesie pozostać sobą. Na przykład w utworze Jesteś chodzi również o przemijanie czy o relację z czasem – fantazję przenoszenia się w nim. Jako autorka tekstów na swojej debiutanckiej płycie czerpię po prostu z życia. Inspiruje mnie ono, daje mi tematy, o których można śpiewać. Wyszło to naturalnie, gdyż zależało mi na pisaniu o czymś, z czym się zetknęłam, co przeżyłam, co obserwuję. Zauważyłam też, że często piosenki traktują po prostu o miłości damsko-męskiej. Dla mnie ten temat jest zbyt dosłowny i zbyt częsty – do tego stopnia, że nie wzbudza we mnie inspiracji (śmiech).


Choć utwory z debiutu mają na ogół „radiową” długość trwania (ok. 4 minut), to nie brakuje w nich gitarowych solówek ani elementów kojarzonych z muzyką hardrockową czy wręcz metalową. Zdradzacie tym samym, że „cięższe” granie też nie jest Wam obce.

J.N.: Dokładnie tak! Musieliśmy jednak zachować odpowiednie proporcje, aby nasza bardziej rockowa muzyczna przeszłość nie kolidowała zbytnio z bardziej popowym obliczem Dominiki. W tym zespole każdy z nas słucha innych rzeczy, aczkolwiek znajdą się oczywiście elementy wspólne czy pewne zbieżności.


Czy na debiucie zespół zdefiniował swój styl, czy będzie on ewoluował?

J.N.: Debiutancka płyta, którą nagraliśmy jako NoVela, jest jak najbardziej czymś, z czym się zgadzamy i utożsamiamy. Nie znaczy to jednak, że nie będziemy sięgać po bardziej nowoczesne brzmienia czy zmiany w proporcjach, jeśli chodzi o mieszanie gatunków muzycznych. Jednak zawsze najbliższa naszym sercom będzie baza rockowo-popowa w klasycznym wydaniu. Chcemy zachować swoją artystyczną tożsamość, będąc jednak otwarci na trendy na współczesnym muzycznym rynku. Zamierzamy także współpracować z uznanymi w branży twórcami.


Ewenementem na skalę nie tylko polską jest fakt, że pomimo tylko jednej płyty na koncie doczekaliście się teledysku do każdego z Waszych czterech singli, a ponadto trzy Wasze utwory mają też akustyczne wersje.

D.D.: Trochę „pomogła” nam w tym pandemia. Ze względu na to, że nie mogliśmy grać koncertów, musieliśmy znaleźć inne sposoby na promocję materiału. Stąd m.in. pomysł na tak dużą liczbę materiałów wideo. A granie akustyczne też jest nam bardzo bliskie. Branża muzyczna jest trudna, nieprzewidywalna i często niesprawiedliwa.

Na co powinniście zwrócić przede wszystkim uwagę, by skutecznie się w niej odnaleźć?

D.D.: Na mądre, wyważone decyzje (śmiech). Chodzi o to, by w tym szalonym biznesie pozostać sobą, nie „sprzedawać” się za wszelką cenę – zachować wiarygodność. To właśnie bycie wiarygodnym się „sprzedaje” – przynajmniej tak nam się wydaje.

Powiedzcie o swoich planach na najbliższą przyszłość.

D.D.: Zależy nam na tym, aby występować, mieć szansę pokazać nasz materiał szerszej publiczności. Pracujemy również nad nowymi piosenkami, które mogą być niespodzianką dla odbiorców i wzbudzać nowe emocje. Pomysłów jest dosyć sporo. Nie boimy się eksperymentów, aczkolwiek zależy nam, by to, co robimy, było w zgodzie z nami. Jeżeli chodzi o koncerty, to ciekawym wydarzeniem było otwarcie Muzeum Kaset w Piasecznie (1 października – przyp. M.B.), podczas którego mieliśmy przyjemność zagrać akustycznie.

Wywiad z czasopisma Świat Elit 3/2021 (144) 

Rozmawiał Michał Bigoraj

Fot. Paweł Kiszkiel