Rozmowa Z Ewą Kopacz, byłą premier i posłanką PO.
(fragment wywiadu)
Plotka głosi, że będzie Pani kandydatem na prezydenta Warszawy?
W życiu twardo stąpam po ziemi i nie zajmuję się plotkami. Jednak dla opozycji sprawą priorytetową jest podjęcie rękawicy, którą kiedyś rzucił Jarosław Kaczyński, gdy stwierdził, że „trzeba odbić Warszawę.” Aby wygrać w stolicy, musi być spełniony jeden warunek: jeden wspólny kandydat całej opozycji. Wtedy możemy realnie powalczyć o przywództwo w Warszawie. Platforma ma kilku dobrych kandydatów, również z doświadczeniem samorządowym, którzy mogliby ubiegać się o fotel prezydenta Warszawy. Myślę, że gdy przyjdzie odpowiedni moment, podejmie taką decyzję. Dziś jeszcze za wcześnie na karuzelę nazwisk.
Ale nie mówi Pani „nie”.
Myślę, że nikt, kto ma odrobinę instynktu politycznego, nie powie dzisiaj ani „tak”, ani „nie”.
PO utworzyła gabinet cieni. Szefem jest Grzegorz Schetyna, a jego zastępcami, czyli odpowiednikami wicepremierów, odpowiedzialnymi za sprawy społeczne i gospodarkę, Pani i Tomasz Siemoniak. Czym się zajmujecie?
Gabinet cieni jest odpowiednikiem rządu. Reagujemy na wtorkowe uchwały Rady Ministrów, odnosząc się do tych projektów, które rząd rekomenduje. Gdy uważamy, że proponowane rozwiązania są niewystarczające albo kontrowersyjne, piszemy własne projekty ustaw. Słowem, patrzymy na ręce rządzącym. Obserwujemy kierunek zmian. Z niepokojem stwierdzamy, że idą one w kierunku centralizacji władzy, zawłaszczania kolejnego obszaru instytucji państwowych. Ta władza za wszelką cenę chce trzymać wszystko w rękach.
Czy jednym z sygnałów, że tak się dzieje, jest propozycja zmiany ordynacji wyborczej do samorządu?
Ten projekt jeszcze nie wpłynął. Gdyby rzeczywiście został przedstawiony, mówimy nawet o przeprowadzeniu referendum, bo oznaczałoby to zawłaszczenie przez PiS kolejnego obszaru, czyli samorządów.
W dwukadencyjności nie ma nic złego.
Myślę, że w tych małych ojczyznach trudno jest oszukać i powiedzieć, że coś jest w ruinie, gdy widać, że budowane są drogi, przedszkola, żłobki. To tam wyborcy mają największe szanse, aby ocenić, czy ktoś jest dobrym gospodarzem. Pozbawić ich możliwości takiej oceny, to jakby zabrać im kawałek wolności. Wolności w decydowaniu, kto ma być ich gospodarzem. Co do kadencyjności, to weryfikują ją sami wyborcy. Jedni politycy od kilku kadencji są wójtami, burmistrzami, prezydentami, a inni tracą mandat po pierwszej kadencji.
(…)
Więcej w czasopiśmie Świat Elit (131)…
Rozmawiała Małgorzata Saliw
Magazyn „Świat Elit” od nr 1/2022 dostępny jest także w wersji PDF