Rozmowa z Filipem Jaślarem (I skrzypce) i Michałem Sikorskim (II skrzypce), czyli „połową” Grupy MoCarta.

Poprzedni wywiad robiłem z Wami niemal półtora roku temu. Jakie najważniejsze zmiany zaszły w Waszej działalności od tamtego momentu do dziś?

Filip Jaślar: Przygotowaliśmy nowy program – „Ale kino!”. Pozwolił on nam spotykać się z większą liczbą publiczności niż przez dotychczasowe 29 lat naszej drogi artystycznej (śmiech). Jest to program oparty na muzyce filmowej. Okazało się prawdą, że publiczność obecnie najchętniej kupuje bilety na występy12 tenorów, na stand-upy lub właśnie na koncerty muzyki filmowej. Nadal, podobnie jak półtora roku temu, jesteśmy w bardzo dobrej formie i cieszy nas to, co robimy. Gramy z wielkim entuzjazmem i odważnie patrzymy w kolejną 30-latkę, którą mamy nadzieję niedługo otworzyć, bo następny rok będzie dla Grupy MoCarta rokiem jubileuszowym z okazji naszych 30. urodzin.
Michał Sikorski: Generalnie praca, praca i jeszcze raz przyjemności.

Powiedźcie, proszę, coś więcej o wspomnianym przez Filipa programie „Ale kino!”.

F.J.: W tym programie pozwoliliśmy sobie wcielić się w role wielkich gwiazd kina. Publiczność może spotkać się z Woodym Allenem, Charliem Chaplinem, z aktorem wcielającym się w rolę Lorda Vadera i z Tomem Hanksem. Ten program, podobnie jak każdy inny, musiał nam się przez chwilę „dotrzeć”, ale w tej chwili to jest już petarda (śmiech). Świetnie nam się go gra i jest bardzo dobrze odbierany przez publiczność.
M.S.: Jednym słowem śmigamy jak motorówka po kliszy filmowej (śmiech). Chciałbym też dodać, iż w owym programie są takie „smaczki”, jak np. obecność jednej z najpiękniejszych aktorek świata – Marilyn Monroe…

Jesteście jedną z najlepszych grup na świecie, która łączy kabaret i szeroko rozumianą satyrę z muzyką poważną. Odnoszę wrażenie, że im dłużej występujecie, to repertuar Waszych skeczów znacznie się poszerza, obejmując też choćby sport, śpiew (zwłaszcza w wykonaniu Pawła Kowaluka), taniec, elementy filmowe czy muzykę inną niż klasyczna. Czy to wynika z Waszej większej artystycznej wszechstronności, czy z oczekiwań publiczności?

F.J.: Dojrzewając jako artyści, jesteśmy coraz odważniejsi. Pozwalamy więc sobie sięgać w takie rejony muzyki i kultury w ogóle, w stronę których wcześniej nie patrzyliśmy. Choćby zrobienie całego programu opartego o muzykę filmową. Intensywnie szukamy rzeczy, jakie nas inspirują. I te inspiracje znajdujemy w różnych miejscach. Nie ukrywam też, że spodobało nam się wcielanie w różne role. W poprzednim programie (Grupa „MoCarta wśród gwiazd” – przyp. M.B.) byliśmy odpowiednio Bachem, Beethovenem, Mozartem i Vivaldim. W obecnym wcielamy się zaś w wybitnych aktorów. Twórczość Grupy MoCarta jest zabawą, która bawi także nas. Mamy dużo frajdy z tego, co robimy. Czasem nawet zdając sobie sprawę, że przekraczamy własne kompetencje, bo przecież mamy np. świadomość, że nikt z nas nie jest wykształconym aktorem.
M.S.: Chciałbym nawiązać do początku pytania, w którym tytułujesz nas jako jedną z najlepszych tego typu grup na świecie. Prowadzę nasz fanpage na Facebooku i czasem odzywają się do mnie ludzie z odległych krajów. Szczególnie aktywna jest w tym… Argentyna, która reaguje na nas gorąco, ale czasem z pewnym oburzeniem, ponieważ u nich niezwykle popularna jest grupa Les Luthiers. Jest to bardzo znany w hiszpańskojęzycznych krajach kwartet muzyków, którzy słynną z tego, że oprócz grania tworzą skecze „mówione” o tematyce muzycznej i budują instrumenty własnego pomysłu. Według Argentyńczyków to oni są najpopularniejsi na świecie. Zatem ostrożnie z tego typu epitetami, bo można dostać ripostę (śmiech). Obecnie istnieją też inne zespoły podobne do naszego, np. niemiecki Salut Salon, tworzony przez cztery znakomicie grające dziewczyny. Wielkim przedstawicielem tego gatunku scenicznego był legendarny Victor Borge, którego przywołujemy w naszym poprzednim programie. Są także oczywiście nasi znakomicie artyści jak Waldemar Malicki czy Maciej Niesiołowski. Były też inne słynne tego typu grupy, np. francuski Le Quatuor.

(…)

rozmawiał Michał Bigoraj

zdjęcie Michał Bigoraj

Więcej w czasopiśmie „Świat Elit” nr 4/2024

Magazyn „Świat Elit” w wersji elektronicznej (PDF) kupisz TUTAJ