Marek Dukaczewski

Rozmowa z gen. bryg. Markiem Dukaczewskim, b. szefem Wojskowych Służb Informacyjnych

Firma Apple ostrzegła prokurator Ewę Wrzosek (ściganą dyscyplinarnie za śledztwo w sprawie nieudanych „wyborów kopertowych” w maju 2020 r.), że na jej telefon był atak cybernetyczny za pomocą programu do inwigilacji Pegasus, za którym stoją służby państwowe. Czy było to legalne działanie?

Używanie Pegasusa jest związane z działaniami operacyjno-rozpoznawczymi służb specjalnych. Ideą korzystania z tego programu były działania wobec osób zagrażających państwu, w tym przeciwko terrorystom. Jeśli z jakichś powodów pani prokurator została uznana za osobę zagrażającą bezpieczeństwu państwa, warto byłoby poznać argumenty służb, które podjęły taką akcję – jeśli jest ona prawdziwa. Obawiam się, że Pegasus był wykorzystywany wobec osób nieakceptowanych przez obecną ekipę rządzącą, a nie do działań, dla jakich przewidzieli go producenci.

Chyba żeby uznano panią prokurator za terrorystkę?

Ustawa precyzyjnie określa, kiedy można sięgać po takie rozwiązanie jak Pegasus – gdy wyczerpie się wszystkie inne możliwości uzyskania informacji. Niedopuszczalne jest, gdy władza zaczyna używać takich środków w stosunku do obywateli, którzy są dla niej z jakiegoś powodu niewygodni.

Od kilku miesięcy systematycznie w Internecie publikowana jest korespondencja, jaka „wyciekła” ze skrzynek ważnych urzędników państwowych. Centrum Informacyjne Rządu twierdzi, że nasz kraj doświadczył ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego, prowadzonego z kierunków wschodnich. Pojawiły się jednak głosy, że ataku hakerskiego dokonały nie rosyjskie trolle, lecz nasze służby, związane z obozem przeciwnym premierowi Morawieckiemu.

Słyszałem takie pogłoski, ale nie mam możliwości, aby je sprawdzić. Przyjdzie czas, gdy będziemy mogli je zweryfikować. Uważam, że z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa niedopuszczalne jest, aby politycy odpowiedzialni za to bezpieczeństwo wykorzystywali niezabezpieczone kanały łączności. To może oznaczać, że politycy, którzy posiadają władzę nad służbami, nie do końca im dowierzają. Uważają, że bezpieczniej będzie używać kanałów niezabezpieczonych, co może świadczyć o tym, że w łonie administracji rządowej są walki frakcyjne.

Służby działają za zamkniętymi drzwiami i niewiele o ich działalności dowiaduje się opinia publiczna. Myślę, że z racji wieloletniego doświadczenia Pan widzi więcej niż przeciętny Kowalski. Jak je Pan ocenia?

Mogę patrzeć na służby przez pryzmat tego, co robią władze, bo służby mają służyć państwu i jego obywatelom. Wiedza, jaką pozyskują, powinna dostarczać politykom kierującym państwem informacji o potencjalnych zagrożeniach. Służby nie mają wpływu na to, czy politycy potrafią wykorzystać te informacje. Jako przykład niech posłuży sytuacja na pograniczu polsko-białoruskim. Docierają do mnie informacje, że znacznie wcześniej służby sygnalizowały politykom, jakiego zagrożenia mogą się spodziewać ze strony Białorusi, współpracującej ze służbami rosyjskimi. Należy także wyciągać wnioski z analizy wystąpień polityków, np. Aleksander Łukaszenko użył mocnych słów pod adresem Polski, mówiąc, że Polacy dostaną po mordzie, a na początku września 2021 roku Białoruś wypowiedziała nam porozumienie o readmisji. To były czytelne sygnały, które służby musiały właściwie zinterpretować. Chyba że nie są służbami państwowymi, lecz partyjnymi i takie sygnały nie są dla nich ważne.
(…)

Więcej w czasopiśmie „Świat Elit” nr 1/2022

rozmawiała Małgorzata Saliw

Fot. archiwum własne Marka Dukaczewskiego

Magazyn „Świat Elit” w wersji elektronicznej (PDF) kupisz TUTAJ