Krzysztof Gawkowski

Rozmowa z posłem Krzysztofem Gawkowskim, przewodniczącym klubu parlamentarnego Lewicy.

Mówił Pan o rządzie PiS, że to „ściemniacze” w sprawie COVID-u. Czy to znaczy, że nie wierzy Pan w pandemię?

Nie wierzę w działania rządu, które mają zabezpieczać nas przed epidemią, a także pomóc przedsiębiorcom i gospodarce, która wpada w coraz większe turbulencje, związane z kolejnymi lockdownami. Na początku pandemii minister zdrowia ogłosił, że trzeba chodzić w maseczkach, potem wskazywał, że nie trzeba w nich chodzić, żeby po miesiącu kolejny raz zmienić zdanie. W maju z kolei premier stwierdził, że pandemia się skończyła i zachęcał wszystkich, aby poszli do wyborów.

Później wielokrotnie zmieniano zdanie, co doprowadziło do rozluźnienia społecznego, które z kolei spowodowało drugą falę pandemii. Lewica apelowała o przygotowania na nadejście tej drugiej fali, dotyczące głównie szkół i przedszkoli. Wtedy nas wyśmiewano. Okazało się, że druga fala przyszła po trzech miesiącach, a ten czas zmarnowaliśmy. Kupowano na lewo respiratory, nie zabezpieczono sprzętu lekarskiego, doprowadzono służbę zdrowia niemal do zapaści. Dzisiaj, gdy rozpoczynają się szczepienia, rząd znowu nie ma planu. Z tego, co mówi minister zdrowia, szczepienia będą trwały długie lata. Inne kraje pokazują, że można to robić znacznie szybciej.

Lewica jest przeciwna lockdownowi. Jakie macie propozycje?

Nie jesteśmy przeciwnikami lockdownu. Jesteśmy przeciwnikami chaosu, który wprowadza rząd. Rozumiem, że zdarzają się sytuacje kryzysowe i jedną z nich jest stan pandemii. Nie można jednak wprowadzać ograniczeń, które będą przedsiębiorcom zakazywały prowadzenia działalności gospodarczej. Trzeba się tymi przedsiębiorcami zaopiekować, bo oni muszą się zaopiekować swoimi pracownikami. Tymczasem składane przez rząd obietnice nie zostały zrealizowane. Branże, które zostały zamknięte, miały dostawać pieniądze szybko, a ich nie dostają. Zaproponowaliśmy kilka rozwiązań, m.in. świadczenie kryzysowe: aby każdy pracownik, który stracił pracę, otrzymywał świadczenie w wysokości ponad 2 tys. zł. Nikt nie chce z nami o tym dyskutować. Zaproponowaliśmy, żeby przedsiębiorcy zostali zwolnieni z podatków oraz z opłat za wynajmowane lokale. Gdyby tak się stało, zarówno przedsiębiorca, jak i pracobiorca czuliby, że państwo ich wspiera. Tymczasem rząd skazuje na bankructwo wiele branż, m.in. turystyczną, transportową czy gastronomiczną.

Zgadza się Pan z opinią rządu, że do wzrostu liczby zakażeń przyczyniły się demonstracje podczas Strajku Kobiet, bo nie zachowywano dystansu?

Nie wierzę, że podczas protestów dochodziło do większej liczby zakażeń niż w sklepach czy galeriach. Warto jednak podkreślić, że te setki tysięcy kobiet wyszło na ulicę przede wszystkim przez Jarosława Kaczyńskiego i jego politykę wywoływania wojen kulturowych oraz ręcznego sterowania wymiarem sprawiedliwości. Gdyby nie pani Julia Przyłęska i orzeczenie zakazujące aborcji, które wydał nielegalny Trybunał Konstytucyjny, nie byłoby na ulicach setek tysięcy ludzi.

Uważam, że do większej liczby zachorowań na jesieni przyczyniło się jednak zbyt szybkie odblokowanie szkół i dopuszczenie dzieci do nauki. W szkołach nie było bramek termowizyjnych, które sprawdzałyby temperaturę, nie było jasnych procedur, które zapewniałyby możliwość bezpiecznego sprawdzania, czy do szkoły przychodzą zdrowi uczniowie. W końcu najzwyczajniej brakowało sprzętu higienicznego, w tym maseczek. Brak takich procedur i sprzętu spowodował szybsze rozprzestrzenianie się wirusa.

Rozumiem, że Pan całym sercem popiera Strajk Kobiet.

Popieram ludzi walczących o swoje prawa. Popieram kobiety, które nie chcą się poddać woli państwa terroru, które każe np. rodzić martwe dzieci albo hodować w brzuchu umarłe płody. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić sytuacji, w której kobieta nie może poddać się zabiegowi usunięcia ciąży, kiedy w brzuchu ma martwy płód. To jest dla mnie bestialstwo i niewyobrażalna sytuacja. Jestem ojcem trójki dzieci i domyślam się, jaka to musi być trauma dla kobiety. Wielokrotnie byłem na ulicach z protestującymi i gdy będzie ponownie taka potrzeba, to też się stawię.

Jak pracuje się Panu w Sejmie podczas pandemii?

Pewnie podobnie jak w każdej innej instytucji podczas pandemii. Ograniczenia są wprowadzone po to, abyśmy wszyscy byli bezpieczni. Nie lubię tylko nierównego traktowania, tzn. nie podoba mi się, że marszałek Elżbieta Witek wybiórczo akceptuje niektóre spotkania, jak chociażby zwoływanie komisji sejmowych. Te, które są na rękę PiS-owi, pani marszałek zwołuje w trybie nadzwyczajnym, zaś nie zgadza się na zwołanie tych, o które występuje opozycja, a odmowę tłumaczy pandemią. Z ograniczeń covidowych nie powinniśmy robić polityki, a niestety PiS tak działa. Jako posłowie mamy takie samo prawo, aby reprezentować interesy społeczne obywateli, ale PiS-owi trzeba to cały czas przypominać.

Wie Pan, czym zajmuje się w rządzie Jarosław Kaczyński, wicepremier ds. bezpieczeństwa?

Niestety, nie wiem. Między innymi dlatego Lewica wspólnie z KO zdecydowała się na odwołanie wicepremiera Kaczyńskiego. Przez pierwsze miesiące swojej pracy nie przychodził nawet do Kancelarii Premiera, nie przedstawił żadnego planu, co zamierza robić. Chciałbym, aby premier ds. bezpieczeństwa powiedział, dlaczego podburzał tłum i nawoływał do linczów społecznych, kiedy ludzie wyszli na ulice protestować przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. Mam wątpliwości, czy Jarosław Kaczyński robi cokolwiek innego niż nadzorowanie i pilnowanie, aby Zbigniew Ziobro nie zrobił krzywdy premierowi Morawieckiemu.

(…)

Więcej w wydaniu drukowanym czasopisma Świat Elit 1/2021 (142)

Rozmawiała Małgorzata Saliw

Magazyn „Świat Elit” od nr 1/2022 dostępny jest także w wersji PDF