Pol’and’Rock Festival po raz drugi z rzędu odbywał się na terenie lądowiska Czaplinek-Broczyno. To kolejny „dom” tej imprezy i myślę, że utrzyma się na dłużej (już ogłoszono datę kolejnego festiwalu: 1–3.08.2024 r.).

Od strony logistycznej wszystko działało bowiem jak należy, nawet jeśli warunki pogodowe były niesprzyjające. Tak było choćby podczas koncertu Lady Pank, który wskutek ulewy ruszył z opóźnieniem, a na początku doszło do awarii nagłośnienia. Po przymusowej przerwie dowodzeni przez Jana Borysewicza rockmeni kontynuowali występ, który zdominowała klasyka. Ludzie bawili się przy Kryzysowej narzeczonej, Fabryce małp czy Małej wojnie, a całość tradycyjnie skończyły kawałki z płyty „Na na” (Na co komu dziś i tytułowy). W trakcie występu doszło do oświadczyn, a koncertowi towarzyszyła piękna podwójna tęcza.

Dla wielu podobną magię swoim koncertem stworzył grający w nocnej scenerii Krzysztof Zalewski, którego utwory (np. Miłość Miłość) były chóralnie odśpiewywane przez publikę, a on sam potwierdził, że określenie „człowiek orkiestra” pasuje do niego jak ulał nie tylko dlatego, że jest multiinstrumentalistą, ale także dzięki wielu aktywnościom na scenie. Przed występem Krzyśka z ekipą zagrał zespół Bullet for My Valentine. Walijska formacja udowodniła, że w łączeniu metalu z punkiem jest w ścisłej światowej czołówce. Pierwszy dzień (choć już w piątek) zakończył występ Apollo 440, a z rockowego punktu widzenia należy wspomnieć jeszcze o otwierającej całość, popularnej w naszym kraju celtycko-punkowej formacji The Rumjacks oraz ekstremalnym Napalm Death.

(…)

Więcej w czasopiśmie „Świat Elit” nr 3/2023

Tekst: Michał Bigoraj
Fot. Marcin Glądała

Magazyn „Świat Elit” w wersji elektronicznej (PDF) kupisz TUTAJ